Możliwości
logistycznych dostania się w to miejsce jest wiele, w zależności o miejsca,
gdzie rozpoczniemy swój początek podróży. To wszystko można bez problemów
odszukać w zasobach internetowych. Część osób robiąc sobie tour po Indiach,
często robi sobie przerwę na odpoczynek na plażach Goa. Wówczas można sobie
pozwolić na eskapadę właśnie stamtąd. Opierając się na własnych doświadczeniach
(było to jakiś czas temu, ale myślę, że nic się nie zmieniło): w biurze podróży
w jakiejkolwiek miejscowości na wybrzeżu Goa – np. Colva, należy zaopatrzyć się
w bilet na tzw. sleeperbus, czyli nocny autobus (z możliwością rozłożenia
siedzeń, które stanowią łóżko) z miejscowości Margao właśnie do Hampi. Koszt w
obie strony jest naprawdę niewielki, a autobus wyjeżdża ok. północy z Margao i
nad ranem jest w Hampi, powrót zaś następuje w godz. wieczornych z Hampi i
wczesnym rankiem jest się w Margao.
Teoretycznym problemem jest trasa Colva – Margao (chociaż to niecałe 10
km.), lub jakakolwiek inna miejscowość na wybrzeżu, ale…po pierwsze jest
mnóstwo czasu, aby się dostać na wieczór na wyjazd i cały dzień na powrót na
wybrzeże, po drugie…autostop jest najlepszym rozwiązaniem (w pojedynkę to nawet
na skuterze).
Po
dotarciu na miejsce jest wiele możliwości penetrowania okolicy. Nie polecam
własnych nóg jako środka transportu, bo jeżeli chce się zobaczyć znaczną
większość, to okazuje się, że jest to zbyt duży obszar, aby to zrobić.
Pozostaje zatem np. wynajęcie samochodu, roweru lub rikszy motorowej z
przewodnikiem. I to ostatnie uważam za najlepsze rozwiązanie, ponieważ zawsze
coś nowego możecie dowiedzieć się od miejscowego i co ważne on wie, gdzie ma się
kierować, w zależności od tego, jaką opcję wybierzecie, bo oznaczenia tam są
…niezbyt precyzyjne. Jest na miejscu w okolicach również wiele możliwości
noclegowych i gastronomicznych. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.
Jest
wiele relacji i opisów dot. zwiedzania Indii, w kontekście kontaktów z
tubylcami. Oczywiście różni się ich kultura od naszej (ogólnie – zachodniej),
mają inny poziom postrzegania wielu aspektów życia, w większości są oni
bardziej ubodzy, ale…chciałbym podzielić się wspomnieniami właśnie z Hampi. Pod
koniec zwiedzania, gdzieś na końcu ulicy zabytkowej części założenia,
postanowiłem kupić jakąś pamiątkę. Zainteresowało mnie miejsce, gdzie pewien
jegomość tworzył figury i różne elementy z metalu. Podszedłem i w spokoju
obserwowałem jego pracę. Był skupiony na tym co robi, a kiedy dostrzegł mnie,
lekko się uśmiechnął i dalej zajęty był swoją robotą. Zupełne zero nachalności.
Po pewnym czasie przerwał, a ja powiedziałem, że interesujące jest to, co on
robi, wówczas ze szczerym uśmiechem powiedział (po angielsku), że bardzo się
cieszy z mojego zainteresowania i jeżeli ja mam ochotę, to on może pokazać mi
inne jego rzeczy. Tak zaczęła się prosta rozmowa, która co raz bardziej stawała
się sympatyczna. Zupełnie ani razu nie wspomniał o tym, że to wszystko, co mi
pokazuje mogę kupić. W pewnej chwili zadał mi pytanie skąd pochodzę i kiedy
dowiedział się, że jestem z Polski, wówczas już całkiem uśmiechnęło mu się
lico. Wyciągnął gdzieś z zakamarków swojego warsztatu, mocno podniszczony już
zeszyt i zaproponował mi, abym mu pomógł. W zeszycie tym, w bardzo wielu
językach świata zapisane były podstawowe zwroty grzecznościowe, tłumaczone na
język indyjski (lub jakiś sanskryt, którym on się posługiwał). Była tam już
strona z językiem polskim, ale chciał ją uaktualnić i rozbudować. Spędziłem u
niego…nawet nie wiem ile czasu. Na koniec naszego spotkania zaproponowałem mu,
że chciałbym coś kupić, wówczas on powiedział…wybieraj, na pewno się dogadamy.
Kupiłem u niego dwie metalowe figurki religijne. W trakcie całej naszej rozmowy
poruszaliśmy różne tematy, a na koniec otrzymałem od niego dwie pamiątki: jedną
monetę dla mnie, drugą dla mojej żony, obie wybite w roku naszych urodzin.
Takie to są właśnie moje doświadczenia z pobytu w tym miejscu. I jak tutaj nie
wierzyć w magiczność miejsca. Naprawdę warto! Polecam Hampi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz