Phuket
– wyspa na południu Tajlandii, na Morzu Andamańskim z całą gamą atrakcji
turystycznych (których subiektywny opis może kiedyś popełnię). Dla mnie jedną z
takich atrakcji było i jest Muzeum Muszli. Dla części osób zwiedzanie muzeum
(jakiegokolwiek), to strata czasu, jednak dla mnie, jak i dla wielu osób
związanych hobbystycznie z wodą i muszlami to ciekawie i mile spędzony czas. Muzeum
znajduje się w południowej części wyspy, niedaleko miejscowości Rawai, zgodnie
z oznaczeniem na google maps, tutaj:
Z jakiegokolwiek miejsca na
wyspie, łatwo jest się dostać do muzeum. W ogóle wyspa jest łatwa ”w nawigacji”
nawet bez mapy, a nie mówiąc już o GPS-ie. Na wielu drogach parę kilometrów
przed obiektem (lub innymi osobliwościami), można zauważyć znaki informujące o danej atrakcji. Ja preferuję i zachęcam do poruszania się motorkiem/skuterkiem –
tanio, logistycznie (bezproblemowo) i ja uważam (wbrew panującej opinii o niebezpieczeństwie podróży po
drogach Tajlandii), że spokojnie i bezpiecznie – zwłaszcza na
prowincji, jaką jest mimo wszystko wyspa.
Muzeum – powinno zachwycić! Wszystkich
prezentowanych okazów muszli jest ponad 2000 gatunków. Są one bardzo dobrze
prezentowane, a opisy są w dwóch wersjach językowych: tajskiej i angielskiej. Na
szczególne uznanie dla konchiologów zasługuje (ponoć) jedyna, jaką kiedykolwiek
odkryto lewoskrętna muszla Cymbiola nobilis (noble volute). Dla innych
najważniejsza będzie, największa na świecie złota perła o 140 karatach,
cudownie prezentowana – pilnowana przez szklanego smoka. Jeszcze innych
zainteresować może jedna z najcięższych muszli – przydacznia, ważąca 250
kilogramów. Muzeum prezentuje również ciekawe okazy skamieniałości morskich sprzed
380 milionów lat.
W muzeum znajduje się także sklep,
w którym można kupić niezliczone przedmioty wykonane z muszli, masy perłowej,
pereł, np. wyroby jubilerskie, w tym kolczyki, naszyjniki,… ponadto np. lampy:
stojące, wiszące, kubki, talerze, sztućce, artykuły stołowe,… rzeźby, breloczki,
…oczywiście same muszelki i wiele, wiele innych przedmiotów.
Muzeum otwarte zostało w 1997
roku i od początku jest w rękach prywatnych – ludzi, którzy poświęcili swój
czas na realizowanie swojej pasji, którzy nie tylko doskonale się w tym odnaleźli,
ale też dali innym możliwość obcowania ze światem pięknym, a dla większości
niedostępnym i nieznanym. Początki gromadzenia kolekcji sięgają co najmniej
sześciu dziesięcioleci. Głównym inicjatorem potrzeby prezentacji i ochrony
muszli – był Somnuk Patamakanthi, który interesował się biologią morza,
zamieszkał na niedalekiej plaży Rawai i pierwsze muszle pozyskiwał …od rybaków.
Obecnie syn Somnuka – Somwank jest głównym dyrektorem i kuratorem muzeum i
ogromnie miłym człowiekiem, czego mogłem doświadczyć osobiście.
Otóż, zwiedzanie muzeum
zaplanowałem na koniec dnia, po całodziennym zwiedzaniu wyspy (oczywiście na
skuterku). Dojechałem na miejsce i okazało się, że byłem spóźniony, a muzeum
opuszczali ostatni pracownicy zamykając drzwi. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że
jednym z nich jest właściciel – dyrektor – kurator w jednej osobie. Podszedłem
do nich i błagalnym tonem próbowałem przedstawić swoją sytuację –
zafascynowanego urokiem wyspy turystę, który cały dzień poświęcił na zwiedzanie
atrakcji, a najważniejszą z nich zostawił na koniec, że jestem z odległego
kraju i fascynuje mnie świat muszli, że... Szczerze nie byłem nawet pewny, czy
dobrze wszystko powiedziałem (po angielsku), czy w ogóle mnie rozumieją,
ale…w pewnym momencie jeden z nich powiedział coś do drugiego, który się
oddalił, a sam zaprosił mnie do środka. Nie sprzedał mi nawet biletu i po kolei
osobiście zapalał wszystkie światła w salach. To było coś niesamowitego, a
zarazem fascynującego i takiej atmosfery nie mogłem sobie nawet wymarzyć.
Trochę zrobiło mi się nawet nieswojo, ale bardzo byłem uszczęśliwiony. W
trakcie podziwiania kolekcji i ciągłej fascynacji, słyszalnej poprzez moje co
raz to głośniejsze westchnięcia, zaczęliśmy rozmawiać. A właściwie to on
rozpoczął, zadając mi pytania, skąd dokładnie jestem, czy nurkowałem tutaj, czy
też w innych miejscach (wcześniej – błagając o wejście – wspomniałem, że jestem
nurkiem), aż rozmowa zeszła nawet na sprawy prywatne (pogratulował mi dwóch
synów). Moje zwiedzanie nie trwało długo (nie chciałem narażać gospodarza na
niedogodności), ale było niezapomniane. Moja fascynacja wynikała z jednej strony, z okazów tam
prezentowanych, z drugiej strony, dzięki sytuacji, a co za tym idzie atmosferze,
w jakiej mogłem podziwiać kolekcje. Na koniec, chcąc zostawić pieniądze,
wziąłem dwa breloczki z muszlami, za które zostawiłem na ladzie większą ilość
gotówki, niż wynikało to z cennika. Przez cały czas naszego spotkania nie
wiedziałem z kim miałem do czynienia, aż do czasu, kiedy już po powrocie
przeczytałem gdzieś (chcąc sobie przypomnieć swój pobyt) o samym muzeum,
eksponatach i natrafiłem na informację o właścicielach – wówczas wszystko stało
się jasne.
Powyżej w 5-ciu krótkich sekwencjach przedstawiłem film (nie najlepszej jakości – wówczas dysponowałem
tylko kamerą tradycyjną, gdzie HD oznaczało Hard Disc, a nie wysoką jakość), z niezapomnianego
VIP-owskiego pobytu w Muzeum Muszli na tajlandzkiej wyspie Phuket. Szczerze polecam muzeum i wyspę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz